Od końca lutego na zlecenie Urzędu Miasta trwa płoszenie gawronów w parku przy ul. Traugutta. Zajmuje się tym doświadczony sokolnik Igor Kowalski. Efekty już widać, a cały proces zakończy się w połowie kwietnia.
Czarne ptaki, potocznie nazywane wronami (w rzeczywistości są to gawrony) były prawdziwą zmorą parku. Było tam mnóstwo gniazd, a odchody ptaków były wszędzie – na ławkach, alejkach, trawnikach. Praktycznie uniemożliwiało to spędzanie czasu w tym miejscu. Teraz sytuacja uległa zmianie, ptaki nie zakładają już gniazd, a do parku przylatują tylko na chwilę. Jak mówi Igor Kowalski, cały proces nie szkodzi środowisku ani gawronom, z parku nie odlecą też inne gniazdujące w nim ptaki.
– Tuż przed okresem zakładania gniazd i okresu lęgowego przez ptaki zrzuciliśmy stare gniazda z drzew – opowiada sokolnik. – Potem pojawiłem się w parku ze swoimi sokołami i jastrzębiami. Gawrony, które przylatywały na ten teren, widząc drapieżnika, odlatują, bo nie jest to dla nich atrakcyjne miejsce do założenia gniazda.
W początkowym okresie sokolnik spędzał w parku cały okres od świtu do zmierzchu, a gawrony, które są inteligentnymi ptakami, zapamiętywały, że to nie jest dobre miejsce i zakładały gniazda gdzie indziej.
– Oczywiście one będą tu zaglądać, ale tak, jak byśmy chcieli, żeby zaglądały – mówi Igor Kowalski. – Będą odwiedzać park i dadzą się nacieszyć swoim widokiem, bo to piękne ptaki. Nie są czarne, w słońcu proszę się przyjrzeć, będą się mienić kolorami. Takie ptaki chcemy w parku oglądać.
Jak zapewnia I. Kowalski, sokoły nie wypłoszyły z parku innych ptaków. – Rozmiar sokoła dobieram do gatunku, który chcę wypłoszyć. Do wypłoszenia gawronów używam dużych sokołów. Ptaki śpiewające jak sikorki czy kosy nie boją się takich drapieżników, bo są w stanie przed nimi uciec, są zwinniejsze, sprytniejsze i tak duży sokół, jakiego ja tutaj używałem, nie jest w stanie złapać tak małych ofiar – opowiada sokolnik.
Dzięki mniejszej liczbie gawronów będzie łatwiej dostrzec innych skrzydlatych mieszkańców parku przy Traugutta. Jak mówi Igor Kowalski, jest tam niezwykłe bogactwo pierzastej fauny. – Są tu wszystkie, widziałem nawet grubodzioba, czyli dosyć rzadkiego ptaka, bywały dzięcioły – widziałem dzięcioła zielonego, gawrony, kawki, czyli pospolitsze ptaki, kosy, drozdy – pełen wachlarz ptactwa.
Izabela Goryniak
Posłuchajcie całego wywiadu.







Napisz komentarz
Komentarze