Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 2 maja 2024 17:17
Reklama
News will be here

Ważył 130 kilogramy i postanowił zostać kolarzem

Czy z wagą 130 kg można myśleć o starcie w Tour The Pologne?
Ważył 130 kilogramy i postanowił zostać kolarzem

Autor: Radio Sochaczew

Gdy kupił sobie profesjonalną kolarzówkę, koledzy podśmiewali się z niego, że z taką wagą na takich rowerach to się nie jeździ. Dało mu to do myślenia. Ale do sprawy nie podszedł powierzchownie. O nie. Żeby mu się udało, postanowił ukręcić sam na siebie bat. Nie sztuką jest bowiem zacząć odchudzanie i treningi, trudniej jest wytrwać. I tu przydaje się bat, a jest nim projekt „130 na start”. A autorem, realizatorem i bohaterem projektu pozostaje młody, 28-letni Marcin Szmidt z Sochaczewa.

 

Wsiadł na rower i zaczął jeździć. Nie tylko tak rekreacyjnie, gęściej i częściej. Zostawił samochód w domu i dzień w dzień do pracy i z powrotem podróżuje na dwóch kółkach.

- Muszę oczywiście wstawać wcześniej, ale okazało się, że to jest przyjemne. Budujące, nastraja optymistycznie, dzień staje się pełniejszy, dłuższy, czuję się znakomicie – opowiada Marcin.

Do tego zaczął dokładać dłuższe, i coraz dłuższe wycieczki. Podróże swoje, okraszone zresztą komentarzami z dziennikarskim zacięciem, nagrywa na telefon i wrzuca na youtube. To właśnie tam, i na fejsie, założył kanał „130 na start” z takim wprowadzeniem:

„Czy z wagą 130 kg można myśleć o starcie w Tour The Pologne? Na początek sprawdzę, czy da się to zrobić w klasie „amatorskiej”. Trasa 56 km usiana jest sporymi podjazdami. Co z tego wyjdzie? Nie mam pojęcia…”

No i tu dotykamy drugiego sedna sprawy: Marcin nie tylko postanowił schudnąć, by swobodnie podróżować na swojej kolarzówce, on chce wystartować w klasie amatorskiej Tour The Pologne. Dokładnie 10 sierpnia.

- Jak to kiedyś powiedziała moja siostra, jak się już coś powie publicznie, w internecie, to nie można się wykręcić, zrezygnować, opinia publiczna tak działa, że chcemy zrobić wszystko, by dopiąć tego, co się zapowiedziało – i tu mamy ten bat Marcina, który okazał się bardzo skuteczny.

Decyzja o uruchomieniu projektu zapadła we wrześniu ubiegłego roku. Marcin ważył wtedy dokładnie 132 kilogramy przy 192 centymetrach wzrostu. Jego ulubionym pożywieniem pozostawały pizza i burgery. A miejscem przebywania przeważnie przestrzeń przed komputerem.

- W pierwszej kolejności polecam porzucenie kanapy czy krzesła. Zwykły spacer, dzięki któremu dostrzeżemy na przykład, jak fajną mamy pogodę i jak pięknie jest wokół nas. Zapewniam, że taka zmiana swojego życia, ruch, świeże powietrze, przyroda, naprawdę nakręcają. Mnie nakręciło nawet do biegania, a ja przecież nie lubię biegać. Ostatnio natomiast sprawia mi to wręcz przyjemność – doradza Marcin.

Nie porzucił ulubionego jedzenia całkowicie. Powiedzmy, poważnie ograniczył. Zwłaszcza fast food, którym wcześniej się zajadał.

- To nie jest tak, że nie wolno nam zjeść cukierka czy pizzy, jeśli mamy na to ochotę. Ja uważam, że można. I że reżimowa dieta dać może gorsze efekty, bo nas demotywuje. Wydaje nam się smutna i straszna. Ja znalazłem taką furtkę, że raz w tygodniu pozwalam sobie na coś, co lubię, jakiegoś burgera, czy pizzę. I czuję się wtedy całkowicie rozgrzeszony, bo przecież zasłużyłem, a z drugiej strony wytrzymanie kolejnych dni diety z taką nagrodą staje się łatwiejsze.

Ale przyzwyczajenia w diecie zmienił, pomogła mu siostra, układając stosowny jadłospis. Przede wszystkim wprowadził więcej zielonego, zwłaszcza w sałatkach, które nagle okazały się pyszne. No i przestał najadać się na noc.

- Najważniejsze, aby dwie godziny przed snem nic już nie jeść. Ja staram się około godziny 19, 20 zakończyć wszelkie przyjmowanie pokarmów. I zazwyczaj kolację stanowią lekkostrawne posiłki. Im mniej zjemy na wieczór, tym lepiej czujemy się rano. I wagi ubywa, a to jest niezwykle motywujące.

Dziś Marcin Szmidt waży 110 kilogramów, a przybyło mu przecież mięśni, które są cięższe niż tłuszcz. I chudnie dalej. Jego marzeniem jest waga poniżej setki. Gdy z nim rozmawialiśmy, wybierał się w solową podróż rowerową nad morze. Bagatela prawie 290 kilometrów naraz. I wiemy, że się udało.

- Czego mi życzyć przed Tour The Pologne? Na pewno motywacji i wytrwałości. I żebym ukończył trasę. Może ona nie jest długa, ale haczykiem jest odcinek górski z dość ostrymi podjazdami. Można zsiąść z roweru, ale założenie jest takie, żeby nie zsiadać.

Życzymy zatem, żeby Marcin zakończył tour, nie schodząc z roweru. I żeby waga spadła poniżej setki. I żeby spełniły się kolejne kolarskie marzenia, bo wiemy, że jest ich więcej. I żeby motywacji i wytrwałości nie zabrakło.

 

Zachęcamy do wysłuchania całego wywiadu z Marcinem.

 

Kliknij aby odtworzyć


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Konrad 08.05.2018 23:49
Trzymam kciuki. ☺ .

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: stokrotkaTreść komentarza: Te ludowe przysłowia to potrafią ^&*#@!?'~@#$%^&*. Czyli że Lazło,Lazło i Wlazło. A potem ForA ze dwora, bo kijkiem zamienię w potForA. Bardzo żyćowe podejście.Data dodania komentarza: 30.04.2024, 01:00Źródło komentarza: Jej przygoda muzyczna trwa!Autor komentarza: CKiS SkierniewicedTreść komentarza: Zapraszamy!Data dodania komentarza: 29.04.2024, 15:13Źródło komentarza: XXIII Rock May Festival - poznaliśmy program imprezy!Autor komentarza: MiraTreść komentarza: Pani Magda z Panem Tomaszem tworzą ładną muzykę. Głos Pani Magdy może nie daje gwarancji ekstazy, ale całość jest bardzo ładna i dobrze się słucha utworów Tych PaństwaData dodania komentarza: 28.04.2024, 16:50Źródło komentarza: Jej przygoda muzyczna trwa!Autor komentarza: BablablaTreść komentarza: Danielu gratulacje! Oby wszystko szło pomyślnie w zgodzie z dobrym sercem, które masz otwarte na ludzi👍Data dodania komentarza: 22.04.2024, 16:58Źródło komentarza: Daniel Janiak 22.04.2024Autor komentarza: Piotr GajewskiTreść komentarza: Mamy burmistrza takiego prawdziwego.Na którego głosowałem wraz z moją Żoną.Data dodania komentarza: 22.04.2024, 16:00Źródło komentarza: Daniel Janiak 22.04.2024Autor komentarza: kaśka baśka co wszystko wieTreść komentarza: "Jak coś Wlazło, to samo nie wylezie" - tako rzecze mądrość ludu. Nie po to się męczyło, żeby wleżć, aby teraz samo wyłazić. Z miłością jest podobnie, bo jak wlezie, to sama już wyleźć nie chce i trzeba ją kijkiem pogonić. Płyta For A to taki kijek na starą miłość. Tytuł For A, to zagadka z akronimem w tle. "A" to akronim słowa "Akordeonista". A "Akordeanistą" jest pochodzący z Rzeszowa, wybitny wirtuoz krakowskiego akordeonu, Jarosław W., wieloletni "przyjaciel", mentor i współpracownik autorki. To o nim wspominała w jednym z wywiadów, mówiąc, że jej piosenki to: "wszystko co chciałabym powiedzieć pięknej duszy, która przez wiele lat była moją ostoją. Z którą śmiałam się, płakałam, śpiewałam. Wszystkim tym wspomnieniom oraz kotłującym się emocjom, zarówno tym pięknym jak i bolesnym dałam ujście śpiewając 'For A' ". Jak słychać w wywiadzie, metoda "pogonić kijkiem" pomogła i autorka może się cieszyć nową miłością i udanym życiem rodzinnym. Niepokoić może jedynie to, że w wywiadzie autorka kieruje słowa do kobiet w niekorzystnej sytuacji życiowej i łudzi je bajkami o "wychodzeniu na jakieś proste",jakby nie wiedziała, że:"Prosta droga to przywilej wybranych".Data dodania komentarza: 21.04.2024, 19:56Źródło komentarza: Jej przygoda muzyczna trwa!
Reklama
Reklama