Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 23 kwietnia 2024 19:40
Reklama

Baszta Tatarska w Sochaczewie: a co tam, że unikalna, niech ginie

To tak jak z bezdomnym psem, choćby przypałętał się komuś na podwórko. Kogo winić za jego niedolę?
Baszta Tatarska w Sochaczewie: a co tam, że unikalna, niech ginie

Autor: Radio Sochaczew

No niech ginie, skoro nikogo nie obchodzi. A co tam. A co tam, że unikalna. Że niespotykany jest grobowiec mułły w tym kształcie. Że to namacalny ślad obecności muzułmanów w naszym mieście. Że to historia Sochaczewa, Polski i świata. Że to nasza tożsamość, punkt styczności z przeszłością i innymi kulturami.

 

Że to miejsce, w którym moglibyśmy opowiadać dzieciom o tym, że nie jesteśmy sami na świecie, my Polacy, my biali, my Europejczycy, i że od wieków przenikaliśmy się nawzajem. Że losy te, przeniknięcia, bywały nie tylko krwawe, ale i pokojowe, barwne, twórcze. Że ziemia nasza, ta sochaczewska, skrywa szczątki zmarłych w różnych okolicznościach Polaków, Niemców, Żydów, Tatarów, Rosjan, Szwedów. Że chodzimy po tych szczątkach na co dzień, ale tu w tym miejscu, stoimy właśnie na kościach muzułmanów, cmentarza już nie widać, ale one tam są, a jeśli tylko ruszyć ziemię, mogą zacząć się wysypać jedna po drugiej, przypominając naszą niepamięć.

Moglibyśmy opowiadać naszym dzieciom paradoksy historii, że miejsce święte może nie być traktowane jak święte przez ignorancję, choć wszędzie na świecie, odkąd istnieje gatunek ludzki, ludzie wiary i ludzie dobrzy oddawali cześć zmarłym, choćby właśnie zginęli z ich rąk jako wrogowie, bez względu na rasę, narodowość, religię, bo po śmierci wszystkie te ludzkie granice znikają.

Czy uczniowie Liceum Ogólnokształcącego im. Fryderyka Chopina w Sochaczewie, klasa po klasie, pokolenie po pokoleniu, mają w programie tę lekcję historii i humanizmu? Czy wiedzą, mają świadomość, że na terenie ich szkoły jest niesamowitej wagi cmentarz muzułmański, którego granic nikomu do dziś nie udało się, a może nie zechciało wytyczyć, pośrodku którego oglądają na co dzień grobowiec mułły w niespotykanym, unikalnym kształcie baszty? Czy ktoś wpadł na pomysł opowiedzenia o pierwszej połowie XIX wieku, o obecnych w Polsce carskich muzułmańskich jednostkach wojskowych, o generale Auguście Radwanie przez pryzmat śladów pozostawionych tu właśnie w naszym rodzimym Sochaczewie?

Czy przy okazji tej lekcji historii dowiadują się, dlaczego cmentarz ten, jak i inne w naszym mieście, i dalej, wszędzie, gdzie osiadł człowiek, budowano niegdyś na skarpach rzek? Czy w kontekście tej rozmowy poczuli wagę swojego pobytu nad Bzurą, która była tu, kiedy ich jeszcze nie było, ani ich ojców, ani dziadów, ani pradziadów?

Czy na lekcji języka polskiego, przy wspominaniu Marii Konopnickiej, ktoś ma w zwyczaju przytaczać jej pobyt tuż obok ich klasy w 1887 roku, tu właśnie, na dawnym cmentarzu mahometańskim, pod wrażeniem widoku którego napisała:

„…Przed nami, na urwistym brzegu Bzury, wznosiła się niewielka okrągła budowla z wysokim spiczastym daszkiem, zakończonym błyszczącą w porannym słońcu iglicą, na której tkwił nów miesięczny. Dokoła widać było mniejsze i większe stożki…”?

Może jedna, dwie, trzy z tych młodych osób, słysząc ten opis i widząc, co po nim zostało, zapragnęłaby widzieć to samo, co Maria Konopnicka? Może chociaż obudziłaby się w nich wewnętrzna niezgoda na niepamięć i dewastację, które dotykają basztę od dekad?

Chyba się nie pomylimy, stwierdzając, że jedyną organizacją po wojnie, i to za naszych czasów, która usiłowała zadbać o większy szacunek dla tego miejsca, było Stowarzyszenie „Nasz Zamek”. To dzięki niemu, basztę wraz z około dziesięciometrowym pasem wokół, gdzie prawdopodobnie znajduje się cmentarz, wpisano do krajowego rejestru zabytków. Brakuje wnikliwych badań archeologicznych, cmentarz jest prawdopodobnie większy. Ale kto to sprawdzi, jeśli nie ma woli? Nie ma woli nawet takiej, by zadbać o szacunek dla tego miejsca.

Jak wygląda dziś baszta, widzimy na zdjęciach. Jak będzie wyglądała za chwilę, możemy sobie wyobrazić. Może w ogóle jej nie będzie. Niech ginie. A co tam. To tak jak z bezdomnym psem, choćby przypałętał się komuś na podwórko. Kogo winić za jego niedolę? Od kogo wymagać leczenia, gdy choruje? Kogo obciążyć winą, gdy zdechnie? Ale nawet bezdomny pies w każdej gminie w cywilizowanym kraju może liczyć na to, że jeśli zgłosi się tu i tam jego samotność i biedę, chociaż wezmą go do schroniska, gdzie na pewno pełna miska się znajdzie. A tu? Kogo prosić o pomoc? Szkołę, na terenie której się znajduje? Starostwo powiatowe, któremu szkoła podlega? Konserwatora zabytków? Nas samych?


 


 


 


 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Norbert 14.05.2018 09:35
Łatwo narzucić ludzkości nową, wymyśloną Historię narodu, zwłaszcza, jeśli nie dbamy o pamięć przeszłości...

Radosł 13.05.2018 22:32
Właściwie tak samo został pokratkowany cmentarz żydowski obok. Nie jest to oczywiście wina szkoły, ale ogólnie naszej mentalności, natłoku różnych spraw. Cmentarz także jest zaniedbany, jest tam niby jakiś pomnik, zlepek z ocalałych grobów, ale przesłanie jest wewnętrznie sprzeczne. Postawmy pomnik albo tablicę ale generalnie zakaz wstępu. Wina mieszkańców. Wszyscy jesteśmy za to odpowiedzialni niestety.

Reklama
News will be here
KOMENTARZE
Autor komentarza: BablablaTreść komentarza: Danielu gratulacje! Oby wszystko szło pomyślnie w zgodzie z dobrym sercem, które masz otwarte na ludzi👍Data dodania komentarza: 22.04.2024, 16:58Źródło komentarza: Daniel Janiak 22.04.2024Autor komentarza: Piotr GajewskiTreść komentarza: Mamy burmistrza takiego prawdziwego.Na którego głosowałem wraz z moją Żoną.Data dodania komentarza: 22.04.2024, 16:00Źródło komentarza: Daniel Janiak 22.04.2024Autor komentarza: kaśka baśka co wszystko wieTreść komentarza: "Jak coś Wlazło, to samo nie wylezie" - tako rzecze mądrość ludu. Nie po to się męczyło, żeby wleżć, aby teraz samo wyłazić. Z miłością jest podobnie, bo jak wlezie, to sama już wyleźć nie chce i trzeba ją kijkiem pogonić. Płyta For A to taki kijek na starą miłość. Tytuł For A, to zagadka z akronimem w tle. "A" to akronim słowa "Akordeonista". A "Akordeanistą" jest pochodzący z Rzeszowa, wybitny wirtuoz krakowskiego akordeonu, Jarosław W., wieloletni "przyjaciel", mentor i współpracownik autorki. To o nim wspominała w jednym z wywiadów, mówiąc, że jej piosenki to: "wszystko co chciałabym powiedzieć pięknej duszy, która przez wiele lat była moją ostoją. Z którą śmiałam się, płakałam, śpiewałam. Wszystkim tym wspomnieniom oraz kotłującym się emocjom, zarówno tym pięknym jak i bolesnym dałam ujście śpiewając 'For A' ". Jak słychać w wywiadzie, metoda "pogonić kijkiem" pomogła i autorka może się cieszyć nową miłością i udanym życiem rodzinnym. Niepokoić może jedynie to, że w wywiadzie autorka kieruje słowa do kobiet w niekorzystnej sytuacji życiowej i łudzi je bajkami o "wychodzeniu na jakieś proste",jakby nie wiedziała, że:"Prosta droga to przywilej wybranych".Data dodania komentarza: 21.04.2024, 19:56Źródło komentarza: Jej przygoda muzyczna trwa!Autor komentarza: ZenuncjuszTreść komentarza: Na Jaśminową już podpisał bo deweloperek poprosił czy dopiero trwają pertraktacje?Data dodania komentarza: 16.04.2024, 18:12Źródło komentarza: Wójt Maciej Mońka 16.04.2024Autor komentarza: asiaTreść komentarza: świetny utwór, oby więcej takich Miki, czekam na płytę!Data dodania komentarza: 21.03.2024, 11:38Źródło komentarza: Mikołaj Macioszczyk - "Longer Days"Autor komentarza: PolubaTreść komentarza: Lecisz WujaData dodania komentarza: 07.03.2024, 23:36Źródło komentarza: Magazyn Sportowy 6.03.2024
Reklama
News will be here
Reklama