Przede wszystkim nic nie wskazywało na to, że jego młodzi klienci mają złe zamiary. Jeden z mężczyzn powoływał się na znajomość z Piotrem, powiedział: „Ja pana znam, pan jest porządny gość”. I kazał się wieść w stronę Błonia.
Pan Piotr jest taksówkarzem w Sochaczewie od ponad czterdziestu lat. I w całej swej zawodowej historii nie kojarzy żadnego tak brutalnego aktu przemocy wobec niego. Kiedy z nim rozmawiamy, nadal wygląda źle. Przekrwione, zasiniałe oczy, czarne sińce na rękach. Minęło kilka dni, a on nadal jest zdenerwowany, oddycha ciężko.
- Żeby to opowiedzieć, muszę zacząć od takiego zdarzenia wcześniej. To było jakoś na przełomie lutego i marca. Dostałem wezwanie na Dywizjonu 303. To była taka starsza kobieta, gdzieś w moim wieku, okazało się, że ją trochę znam. Poprosiła, żebym zawiózł jej wnuczka do Chodakowa. Zapłaciła za kurs, chłopaka zawiozłem i wszystko było w porządku.
I było w porządku aż do ostatniej niedzieli, 29 kwietnia. Na postoju taxi pod dworcem PKP wsiadło do jego samochodu dwóch młodych mężczyzn. Jeden z nich zaczął rozmowę z Piotrem od przypomnienia ich znajomości.
- Powiedział, że kiedyś go wiozłem do Chodakowa i że ja jestem porządny gość. Wtedy przypomniałem sobie, że to ten chłopak. Kazali się wieźć w stronę Błonia, powiedzieli, że tam po drodze ktoś będzie na nich czekał. To pojechałem. Na Warszawskiej przed stacją paliw, powiedzieli, żebym tu skręcił…
Była około 18.00, biały dzień. Piotr nie zdążył się zatrzymać, dostał w głowę tak, że go zamroczyło. Potem ów miły młodzieniec, który tak miło się na jego temat wypowiadał, bił go po głowie i rękach, którymi się zasłonił, nadal. Jednocześnie wyjęli mu portfel z dokumentami i pieniędzmi. Przeszukali samochód, wyskoczyli na zewnątrz i zaczęli kopać w auto.
- Gdy w końcu uciekli, od razu pojechałem na policję. Tam natychmiast zaczęto poszukiwania, policjanci bardzo chcieli pomoc, bardzo się zaangażowali.
Wkrótce obaj panowie zostali zatrzymani. Jeden ma 29 lat, a drugi 24 i to ten młodszy głównie znęcał się nad Piotrem.
- To było nienormalne. Nie spodziewałem się ataku, byli przecież grzeczni, dobrze ubrani. To co potem zrobili, to było nienormalne po prostu.
Obaj podejrzani są dobrze znani sochaczewskim policjantom. I wobec obu sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie, jako środku zapobiegawczym. Obaj usłyszeli też już zarzut rozboju dokonanego wspólnie i w porozumieniu. A 24-latek dodatkowo odpowie za uszkodzenie mienia. Grozi im do 12 lat pozbawienia wolności.
Mimo dramatycznych wydarzeń Piotr nadal zamierza pracować jako taksówkarz.
Napisz komentarz
Komentarze